środa, 5 lutego 2014

Rozdział I

Kiedy do klasy weszła nauczycielka biologii momentalnie zaległa cisza. Profesor Sinner miała niepodważalny autorytet i nikt nie chciał jej podpaść.
    - Dzień dobry uczniowie. Dzisiaj zajmiemy się płazami. Co o nich wiemy? – zapytała.
    Niska blondynka z pierwszego rzędu podniosła nieśmiało rękę.
    - Proszę Abby. – zachęciła nauczycielka.
    Nietrudno było o pomyłkę na lekcjach profesor Sinner. Nauczycielka czepiała się najmniejszych błędów. Jednak Abby była najlepszą uczennicą w klasie i rzadko zdarzały jej się pomyłki. Dziewczyna nie miała wielu przyjaciół, sprawiała wrażenie, że lepiej niż z ludźmi rozumie się z książkami. Również nikt inny nie przejawiał zainteresowania, aby lepiej ją poznać. Wiele osób nawet nie wiedziało jak ona ma naprawdę się nazywa, wszyscy raczej nazywali ją po prostu „kujonem”.
    - Płazy to gromada kręgowców o nagiej skórze i zmiennej temperaturze ciała. – rzekła Abby niepewnie. Wiedziała, że jedno nieprawidłowe sformułowanie i straci w oczach profesor Sinner. – Większość z nich składa jaja zwane skrzekiem do wody. Narządy wzroku, słuchu i węchu dobrze rozwinięte. Żeber często brak lub są krótkie i nie tworzą klatki kostnej. Układ krwionośny z sercem o dwóch przedsionkach i jednej komorze.
    Reszta klasy słuchała z lekkim znudzeniem. To jasne, że połowa z nich nie wiedziała o czym Abby mówi. Dziewczyna uważała ich za bandę ignorantów, dla których liczy się tylko wygląd i sport.
    - Doskonale. – pochwaliła ją profesor Sinner. – Proszę was, podzielcie się w pary.
    Takie polecenie nauczyciela zawsze najbardziej denerwowało i zasmucało Abby. Uważała, że sama jest w stanie wszystko zrobi lepiej i zazwyczaj nie przeszkadzał jej brak towarzystwa. Jednak teraz Sinner boleśnie jej przypomniała, że nie ma żadnego przyjaciela. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk głosu nauczycielki.
    - Abby, znowu nie masz z kim być w parze? – Abby się skrzywiła. To nauczycielka, ale mogłaby mieć trochę taktu.
    - Nic nie szkodzi pani profesor. Mogę pracować sama. – powiedziała pewnym głosem.
    - Obawiam się, że nie mamy tyle… - urwała na chwilę, jakby szukała odpowiedniego słowa – pomocy dydaktycznych. O, widzę, że Martin też nie ma pary. Martinie, proszę cię tutaj, będziesz pracować z Abby. Może wreszcie się czegoś nauczysz.
    Abby odwróciła głowę, aby zobaczyć do kogo zwraca się profesor Sinner. Kobieta przywoływała gestem chłopaka z ostatniej ławki. Podniósł swoją głowę z plecaka, który leżał na stoliku. Wstał i powłócząc nogami ruszył w ich stronę. Idąc zdjął z głowy kaptur, a niesforne czarne włosy wydostały się na zewnątrz. Gdyby nie to, że pewnie okaże się kompletnym idiotą Abby mogłaby uznać go za słodkiego.
    Chłopak usiadł na krześle obok niej i niebezpiecznie odchylił się do tyłu.
    - Proszę o ciszę. – powiedziała profesor Sinner – Jutro będziemy przeprowadzać eksperymenty na żabach. Będziecie musieli sami je uśpić i rozkroić. Oczywiście musicie się najpierw dowiedzieć jak to robić. Dlatego puszczę wam dzisiaj film instruktażowy.
    Nauczycielka udała się na zaplecze po płytę DVD. Natychmiast rozległy się podniecone głosy. Opinie na temat rozkrajania żab były skrajnie różne. Abby słyszała „fuuu, to obrzydliwe”, ale zaraz ktoś się odezwał mówiąc „ekstra! To będzie prawie jak na horrorach”. Zerknęła delikatnie na chłopaka obok niej, który bujał się na krześle. Kiedy tylko on zobaczył jak mu się przygląda, odwróciła głowę. On jednak uśmiechnął się półgębkiem i wyciągnął rękę w jej stronę.
    - Cześć, jestem Martin. – przedstawił się – Chyba będziemy razem pracować.
    Abby westchnęła.
    - Cóż, chyba nie mamy wyjścia. -  odparła, siląc się na uśmiech – Jestem Abby.
    - Miło mi cię poznać, Abby. Myślę, że nie będzie tak źle. Nie jestem takim idiotą na jakiego wyglądam.
    Abby była zaskoczona takim wyznaniem. Znowu się uśmiechnęła, tym razem już naturalnie.
    - Dogadamy się. – powiedziała, mając szczerą nadzieję, że to okaże się prawdą.
    W tym czasie profesor Sinner zdążyła wrócić do klasy i puścić im film, który miał w sobie więcej krwi niż niejeden horror. Wtedy to Abby podjęła decyzję o uwolnieniu niewinnych żabek, nieważne jaka by za to miała być kara.
    Martin co chwila zerkał na Abby. Jej źrenice rozszerzały się do nienaturalnych rozmiarów, kiedy oglądała wykonywanie sekcji zwłok żaby. Kiedy spotykał ją na korytarzu (dawno temu wpadli na siebie, ona upuściła swoje książki, a on pomógł je pozbierać – ku jego niezadowoleniu Abby chyba zapomniała o tym incydencie) albo słuchał jej odpowiedzi na lekcji wydawała mu się bardzo zarozumiała, ale jednocześnie niewiarygodnie samotna. Pamiętał jak siedziała w samotności podczas przerw obiadowych i czytała książki.
    - To okropne, prawda? – szepnęła do niego – Jak można takie rzeczy robić tym żabkom. Przecież one nie są niczemu winne!
    Martin dostrzegł coś w jej oczach. To był jakiś rodzaj determinacji. Czyżby najlepsza uczennica chciała zrobić coś niezgodnego z regulaminem szkolnym? Oczywiście, robiła to ze szlachetnych pobudek, ale mimo wszystko, narażała się na konsekwencje.
    - Nie powinni tego robić. – powiedział.
    Abby uśmiechnęła się z satysfakcją.
Podczas długiej przerwy, kiedy wszyscy udali się na obiad, Martin zakradł się do pracowni biologicznej i usiadł w najdalszym kącie klasy, tak, że kiedy ktoś wchodził przez drzwi go nie widział. Nie musiał długo czekać, po jakiś trzech minutach niska blondynka otworzyła drzwi. Przez ramię miała przewieszoną dużą, sportową torbę, co wyglądało trochę nienaturalnie, zważywszy na to, że nie uprawiała żadnych sportów i była molem książkowym.
    Stanęła w miejscu i zaczęła nasłuchiwać. Usłyszała odgłos kumkania dochodzący z biurka nauczyciela. Podeszła do niego i zaczęła otwierać szuflady. Jedna z nich była zamknięta na klucz.
    - O cholera – zaklnęła cicho.
    Wyjęła z włosów wsuwkę i wygięła ją pod odpowiednim kątem. Włożyła ją w dziurkę od klucza i po kilku szybkich ruchach zamek zatrzeszczał i się otworzył. Martin musiał przyznać, że zaimponowała mu tą sztuczką. Może to nie było nic niezwykłego, ale nigdy nie spodziewałby się po Abby takich umiejętności. Pomyślał, że musi czytać dużo powieści szpiegowskich.
    Dziewczyna otworzyła szufladę zupełnie nie przygotowana na to co miało nastąpić. Gdy tylko żaby poczuły zapach wolności, wyskoczyły na zewnątrz. Abby zaczęła je ganiać po całej sali.
    - Może potrzebujesz pomocy? – odezwał się Martin.
Abby gwałtownie zachłysnęła się powietrzem i upuściła torbę, którą trzymała. Chłopak podszedł bliżej.
    - Ale.. jak? – zdołała wyjąkać.
    - Nie spodziewałaś się mnie tutaj, prawda? Widziałem jak oglądasz ten film. To było jasne, że chcesz je uwolnić.
    W tym momencie Abby odzyskała mowę.
    - Co ty sobie wyobrażasz? Jak mogłeś tu przyjść i…
    Martin gwałtownie jej przerwał.
    - Słuchaj, nie poszedłem na obiad, bo chciałem ci pomóc. – warknął, może trochę za ostro - Ale jeśli bardzo mnie tu nie chcesz to mogę sobie w każdej chwili odejść.
     Odwrócił się na pięcie i już miał wyjść, kiedy zatrzymał go cichy głos.
    - Zostań, proszę.
    Abby patrzyła na niego swoimi brązowymi oczami z niemym błaganiem.
    - Dobrze. Musimy się pospieszyć, bo mamy dużo żab do złapania, a przerwa nie będzie trwać wiecznie.
    Dziewczyna kiwnęła głową i zabrali się do roboty.
    Przez całą przerwę łapali żaby i wkładali je do torby. Musieli pilnować, aby tym złapanym nie zachciało się znowu wolności. Abby musiała przyznać, że w dwójkę robili to znacznie szybciej niż gdyby była sama. Doceniła to, że Martinowi chciało się pomóc w tej niedorzecznej akcji.
    - To już chyba ostatnia, nie? – powiedział Martin, wkładając żabę do torby.
    - Tak, to już wszystkie, słuchaj ja… - chciała go przeprosić, lecz coś jej przeszkodziło.
    W tym momencie zdarzyły się trzy rzeczy. Abby wcisnęła torbę Martinowi do ręki, stanęła jak wryta w ziemię i wydała zduszony okrzyk patrząc na otwarte na oścież drzwi.

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam too <333 Martin ^^ mmm ;DD Czekam na następne :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że Ci się podoba, serdecznie zapraszam do daleszego czytania tudież komentowania :)

      Usuń
  2. Ciekawy pomysł :) Dała mi sporą motywacje do napisania kolejnego rozdziału mojej historii *.* nie mogę już się doczekać kolejnego działu :D będę wielką fanką na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie cieszy, że dzięki mnie masz motywacje ;D Zapraszam do śledzenia dalszych losów bohaterów! :)

      Usuń
  3. Jeju cudowne <3 Przypomina mi to pewnego R z Wiecznie Żywego. Dokładnie jak Maritn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam R z "Wiecznie Żywego"! Przez całą książkę myślałam, że na końcu przypomni sobie swoje imię i powie "Romeo" a tu taki zawód ;_; Co nie zmienia faktu, że i tak to jest jedna z moich ulubionych książek i na pewno ulubiona o apokalipsie zombie :) Zapraszam do dalszego czytania i komentowania mojego opowiadania :)

      Usuń
    2. Spoiler!!!!!!!!!

      Usuń
  4. czekam i czekam z nowego rozdziału nie ma :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo pracy w szkole i ni ma czasu na napisanie :c ale postaram się dodać jak najszybciej, może dzisiaj późnym wieczorem albo jutro :)

      Usuń
  5. Nominuję cię do LBA :> Bardzo mądrze, sprawnie napisane. Zasłużyłaś na ten tytuł. Więcej na http://becauseisbestintheend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, nie reklamuj się ;c Ten blog jest lepszy xd

    OdpowiedzUsuń